Reguła udzielania środków jest niezmienna. Pomoc suszowa jest przyznawana gdy szkody, oszacowane przez komisję, spowodowane powodzią, suszą, huraganem, gradem, lub wiosennymi przymrozkami wynoszą co najmniej 30 % danej uprawy.
Wysokość przyznawanych środków jest bardzo zróżnicowana. Zależy ona np. od wielkości szkód na powierzchni uprawy lub obsady posiadanych zwierząt z gatunku bydło, owce, kozy lub konie w przypadku pomocy do użytków zielonych w gospodarstwie.
Historia lubi się powtarzać
Niestety, ponownie wszystko ładnie wygląda tylko w teorii. Część wniosków została złożona a środki są już wypłacone. Jednak ciągle pozostaje mnóstwo osób, które nie zobaczą szybko pieniędzy na kontach. W wielu regionach dalej trwa szacowanie strat. Ponownie cały proces utrudnia biurokracja oraz ogromna liczba gospodarzy poszkodowanych przez tegoroczne warunki atmosferyczne.
Obserwując ciągle rosnące opóźnienia minister Ardanowski zdecydował po raz kolejny wydłużyć termin składania wniosków. Rolnicy dostali dodatkowe 2 tygodnie – do 29 listopada br. Jednak czy to wystarczy? Czas pokaże.
Zasady nie ulegają zmianie
Jak wcześniej wspominaliśmy, największe straty wystąpiły w województwach: wielkopolskim, zachodniopomorskim, lubuskim, dolnośląskim i kujawsko-pomorskim. Ciągle, w tych właśnie regionach zgłaszana jest największa liczba wniosków.
Środki cały czas są przyznawane na takich samych zasadach. Najwyższe odszkodowanie zostaną przyznane gospodarstwom w których szkody wyniosły co najmniej 70%. Jednak nie każdy dostanie pomoc w takiej samej wysokości. Kwoty odszkodowania są pomniejszane gdy straty oszacowano na min. 30% i max. 70% oraz w przypadku gdy przynajmniej połowa upraw nie była ubezpieczona.