Sprawą interesowała się wrocławska Gazeta Wyborcza. Jak podaje GW, sekcja zwłok nie była w stanie ustalić, czy właściciel świń został zjedzony już po śmierci (na przykład z głodu, bo świnie przez kolka dni nie dostawały jedzenia) czy też został zjedzony jeszcze żywy, gdy na przykład zasłabł pod wpływem alkoholu, od którego - podobno - nie stronił.
Wiadomo jednak, że świnie zjadły prawie wszystkie tkanki miękkie, więc sekcja zwłok nie pozwoliła na ustalenie, kiedy hodowca zmarł.
Sprawa najprawdopodobniej zostanie umorzona. Natomiast kilkanaście błąkających należących do hodowcy będzie ubite i zutylizowane.