Zdaniem przewodniczącego rady, Polska od lat zmaga się z deficytem wody użytkowej na wsi, a jednym z największych problemów jest zatrzymywanie wody. Wyjaśnił, że wiele inwestycji, które mają poprawić gospodarowanie wodą (tamy, stopnie wodne, wały) jest blokowanych przez „pseudoekologiczne organizacje”. Utrudnieniem są też niektóre przepisy.
Powołując się na opinie rolników, Jan K. Ardanowski powiedział, że procedury wybudowania zbiorników tzw. małej retencji są „nielogiczne, długotrwałe i kosztowne”. Zaznaczył, że wiele krytycznych uwag słyszał na temat Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, które – jak powiedział – „zarządza wszystkimi wodami w Polsce (...), a nie dysponuje odpowiednimi kadrami, co znacznie wydłuża procedury”.
- Nawet, żeby wykopać studnię, trzeba mieć zgodę Wód Polskich, poprzedzoną raportem odziaływania na środowisko, które kosztuje. Czekanie na decyzję i ciągłe uzupełnienie dokumentacji sprawia, że wiele ludzi odstępuje od tej procedury i kopie - dodał Jan Krzysztof Ardanowski. Przyznał, że jest to nadużycie prawa, ale też bezradność rolników.
Przypomniał, że już kilka lat temu przygotowany był projekt ustawy o małej retencji, która znacząco upraszczała przepisy np. budowy rowów melioracyjnych czy innych zbiorników na terenach rolniczych.
- Chcemy też, na prośbę Prezydenta, przeanalizować, jak jest realizowane zarządzanie śródlądowymi zbiornikami wodnymi, czyli stawami i jeziorami w Polsce – powiedział Jan Krzysztof Ardanowski.