Izba poinformowała, ze w mijających dwunastu miesiącach hodowcy brojlerów kurzych aż trzy razy pobili najwyższą miesięczną wartość produkcji. Rozpędzona polska branża drobiarska weszła na poziom produkcji oscylujący wokół 150 milionów sztuk kurcząt miesięcznie. Tym samym nasze drobiarstwo zostawiło w tyle wszystkich europejskich konkurentów.
Analitycy Izby wskazują, że zapotrzebowanie na pisklęta brojlery w Polsce jest tak duże, że ogromna - jak na europejskie warunki - baza wylęgowa przestaje wystarczać. W związku z tym przewaga importu nad eksportem piskląt ciągle rośnie.
Zdaniem dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz Katarzyny Gawrońskiej patrząc na kondycję branży, można być dumnym, jednak z drugiej strony pojawiają się obawy.
- Obecnie rynek krajowy jest w stanie zaabsorbować już mniej niż połowę mięsa drobiowego produkowanego w Polsce, co oznacza, że branża jest coraz bardziej wrażliwa na zmianę popytu i na wszelkie zawirowania w eksporcie – zaznaczyła dyrektor KIPDiP. - Jest to szczególnie groźne w kontekście umowy UE Mercosur. Ewentualny negatywny wpływ zwiększenia importu do krajów UE mięsa drobiowego z Brazylii może skończyć się katastrofą dla polskich zakładów i hodowców.
Polska jest największym producentem mięsa drobiowego w Europie.